Nieoczekiwane zdarzenie/a...



Poniedziałek. Nieobudzona jeszcze po całym weekendzie poszłam do szkoły. Problemy ze wstaniem to oczywiście już normalka tym bardziej, że za późno sie kładę. Lecz był to nietypowy poniedziałek, w ogóle zapomniałam, że dzsiaj miałobyć jakieś spotkanie z Burmistrzem.
Z lekcji na lekcje już coraz bardziej byłam świadoma. W końcu wybiła godzina "zero". Wszystkie klasy Gimnazjum zebrały sie na apelu na hali i zaczeło sie spotkanie, którym głownym tematem była Młodzieżowa Rada Miasta. Przez cały czas miałam tylko nadzieję, że jako przewodnicząca nie będę musiała nic mówić. Osoby angażujące się w pracę Samorządu otrzymały ksiązki -VII tom Rocznika Wołomińskiego. Po przejrzeniu ta książka jest na prawdę ciekawa i znajduję się w niej masę przydatnych rzeczy. Dużo można sie dowiedzieć o miejscu, w któym mieszkam, ale przede wszystkim opisuję najważniejsze osiągniecie mieszkańców tej Gminy, a uważam, że o tym zawsze trzeba pamiętać. Mam zamiar ją jeszcze dokładniej przejżeć i wydaję mi się, że do czegoś mi się przyda.
Po 25min opowiadania o zamysłach Rady, osoby przedstawiające nam to przedsięwzięcie poprosiły o zadawanie pytania. Oczywiście każdy jest taki rozmowny, że nikt nie chciał zabrać głosu, lecz apel trzeba dalej prowadzić. Padły słowa: "Na pewno przewodnicząca będzie miała jakieś pytania." Zupełnie zdezoriętowana, zaskoczona, bo ktoś właśnie do mnie mówił, bezprzemyślania tego co mam powiedzieć dostałam mikrofon do ręki. I co tu robić? Improwizować. Choć nie mówiłam pierwszy raz czegoś przez mikrofon. To po raz pierwszy nie wiedziałam kompletnie co powiedzieć. To była jakaś masakra. Mam nadzieję, że dość zgrabnie mi to wyszło i nie było zabardzo słychać mojego jąkania. Dostałam odpowiedź. Skończyła się rozmowa o Radzie i zaczeła o nowym boisku i wspólnym bilecie. Osoby podróżujące trasą na Dworzec Wileński. Sprawa nie jest przesądzona i ciągle trwają rozmowy. Mam nadzieję, że pozostanie on, bo jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Gdy dowiedziałam się, że Gmina dokłada do niego 2,5 mln zł byłam w lekkim szoku. 










A po co to wsyztko napisałam? A po to, żeby pokazać jakie los szykuję niespodzianki. Nie wiemy co jutro sie zdarzy. Może dostaniemy książkę, spotkamy kogoś wyjątkowego, ktoś przyjedzie z wizytą, sprawdzian zostanie odwołany, może kolejny dzień będzie najlepszym w życiu. Jutro jest niewiadomą.

Kolejny fakt - jak można 3 dni nie być w szkole?
1 dzień - boli Cię brzuch
2 dzień- masz wizytę u lekarza
3 dzień - nie masz lekcji i zarazem jest to ostatni dzień przed feriami (robisz sobie wolne).
i tak można ciągnąć w nieskończoność ;)
Kolejny fakt: Jak nie pisać 3 sprawdzianów?
1. jest tylko 13 osób w klasie na 30 i jest odwołany
2. nauczyciel jest chory (taaak, Ci najgorsi niestety nigdy nie chorują)
3. pani stwierdzi, że nie chce jej sie sprawdzać sprawdzianów przez ferię

I co jest tak źle?
Tylko czy opłacało się nie iść do szkoły? W moim wypadku nie, gdyż muszę wziąć teraz lekcje od kogoś.

Przechodzimy do puenty. Życie to jedna wielka niespodzianka. Nie ma co się załąmywać, bo może jutro będzie najpiękniejszy dzień w życiu lub całe życie odwróci Ci się do góy nogami i będziecie mieli ochotę krzyczeć. Na pewno każdy nie raz tak miał. Doszukujmy się tych niespodzianek i patrzmy pozytywnie na wszystko.

Stwierdziłam ostatnio, że moję życie zmienia sie co pół roku i w sumie dobrze nie ma tej monotonni. Są lepsze okresy i dni, jak i gorsze. Nie ma co się poddawać tylko trzeba podnieść się z dna. Nie martwić się zbytnio tym co macie zrobić, bo zawsze może być jakiś zbieg okoliczności. No to powodzenia ;)

PS Zbiegi okoliczności są najczęściej ironiczne.







Komentarze